środa, 8 czerwca 2011

Skraj znanego świata

Pierwszego delikwenta Protix zlokalizował jeszcze w czasie lotu - stał na sporym głazie i przyglądał się odlatującym transportowcom. Spalinowiec zatoczył spory łuk aby nie znaleźć się w polu widzenia pirata. Nadleciał do niego od tyłu, niesłyszalny w międzyksiężycowej próżni. Pod potężnym uderzeniem pancernej stopy, kondensatory, lampy, śrubki i druciki, składające się na głowę pirata, efektownym pióropuszem rozsypały się na wszystkie strony, bez trudu uwolniły z wątłego pola grawitacyjnego planetoidy i poszybowały w przestrzeń. "Nie powinienem..." - pomyślał Protix - "taka rozrzutność nie przystoi, gdy tysiące młodych robotów cierpią z braku podzespołów". Wstrzymał wierzchowca i osadził go w zagłębieniu szorstkiej powierzchni planetoidy, sam zaś podszedł do truchła bandyty. Jego silnik wciąż jeszcze pracował a kończyny niezbornie wierzgały pod wpływem iskrzenia w obwodzie sterującym. Protix ukląkł i po chwili wahania odłączył akumulator. Poczuł siarczysty mróz, przenikający na wskroś całą jego konstrukcję. Tu, w Pasie Limb, na skraju znanego świata, w czasie czarnego zmierzchu naprawdę można było poczuć ogrom i potęgę kosmosu. Protix spojrzał w stronę Korony Giganta. "Niedługo się skończy - nie ma czasu do stracenia" - pomyślał i natychmiast ruszył w kierunku wystającej zza horyzontu plątaniny stalowych belek.

2 komentarze:

  1. Doobaq, ten rysunek z zaćmieniem dobrze się zapowiadał, szkoda, że odstąpiłeś.

    OdpowiedzUsuń
  2. Też tak pomyślałem i oto remake.

    OdpowiedzUsuń