niedziela, 28 listopada 2010

Protix rusza w pogoń

Protix wysłuchał opowieści Borubara, do granic możliwości kompresując wszystkie usłyszane szczegóły na twardym dysku. Ostatnim co pamiętał była Elektrownica i on sam czołgający się haniebnie u jej stóp, pogrążony w otchłani cyfrowego koszmaru. Potem nastąpiła zbawienna nicość całkowitego wyłączenia awaryjnego i wreszcie dezorientujący restart na stole Borubara.

Werbalny protokół serwisowy Protixa przekazany mu przez starego, wskazywał, że awaria została wywołana przez rój insektobotów, które obejrzane pod mikroskopem przez Borubara okazały się nosić sygnaturę domeny Techne. Ta informacja stanowiła dla Protixa istotny trop, więc nie zwlekając zaczął sposobić się do odejścia.

- Ocaliłeś mnie od pustki - zagrzmiał na odchodnym Protix do Borubara - Masz prawo zażądać stosownej odpłaty.

Borubar
odwrócił głowę w kierunku mikroskopu:
- W rzeczy samej - zazgrzytał po chwili - nagrodę przyniosłeś mi w swoich wnętrznościach. Te insektoboty mają olbrzymi potencjał badawczy. Ilości wątków naukowych i tematów potencjalnych publikacji nie jestem nawet w stanie wykalkulować, ale mówimy tu o nauce najwyższych lotów! Takich na poziomie Akademii Megatronu czy Konferencji Automatyki Kognitywnej!
- Dobrze zatem. - przerwał podekscytowanemu mędrcowi Protix - Wyruszam i pozostawiam cię badaniom.
- Jest jeszcze jedno, co mogę dla ciebie uczynić.- dorzucił skwapliwie Borubar - Mam tu w garażu starego rumaka, od dawna nie używany, od dawna nie przydatny. Weź go, niech poniesie cię ku przeznaczeniu, przyjacielu. - "Byle jak najszybciej i jak najdalej stąd, bo wyczuwam w tobie kłopoty." dokończył w myślach. - Również bez ciebie, przyjacielu Rdzawcu, nie doszedłbym do tego odkrycia, tak więc i tobie należy się nagroda. Dyskretne wmontuj to w układ optyczny swojej zony, a być może twoja egzystencja stanie się choć odrobinę lżejsza - rzekł Borubar wręczając mu różowe filtry do kamer.

Po chwili Rdzawiec zmierzał w kierunku swojej zdezelowanej rakiety, a Protix dosiadał i odpalał stalowego rumaka.

- A więc domena Techne - powiedział cicho do siebie gdy łoskot potężnego silnika rumaka zagłuszył warkot jego pompy olejowej. - 'Wpierw jednak, mam do wyrównania rachunki z Rogurixem'.


sobota, 6 listopada 2010

Protix powraca z zaświatów

Rdzawca z drzemki wybudził Borubar mieszając długim bosakiem dogasający węgiel w jego piecu.

-Będę potrzebował twojej pomocy, przyjacielu. Mam zamiar uruchomić pacjenta, ale nie wiem czego się po nim spodziewać. Chciałbym cię mieć wtedy w pobliżu ale - Borubar znacząco uniósł cienki paliczek manipulatora - nie bliżej niż półtora metra.

Rdzawiec ostrożnie przystąpił do stołu, na którym spoczywał leżąc na plecach znaleziony przez niego robot spalinowy. Tym razem jednak jego przedramiona przymocowane były do blatu przy pomocy solidnych imadeł. Borubar również stanął przy stole i powolnym wystudiowanym ruchem zwarł ostatnie połączenie w obwodzie sterowania leżącego na blacie robota.

Dalej sprawy potoczyły się błyskawicznie: zanim koła zębate w mózgu Borubara zdążyły się obrócić trzasnęły solidne imadła i pacjent zerwał się z blatu pośród ryku silnika. Jedną ręką chwycił starego pustelnika za kark, druga dłoń zwinęła się w stalowy kułak i, niczym głowica hydraulicznego młota, pomknęła w kierunku płyty twarzowej Borubara. Stary zdołał jedynie z głośnym sykiem wypuścić gaz z instalacji poprzez zawory awaryjne, a Rdzawiec nawet nie drgnął.

Cóżem
sprawił - myślał sparaliżowany - Mus mi go było rozmontować gdy była ku temu okazja bo teraz to krucho będzie, oj krucho. Jednak, coś sprawiło, że ciężka pięść pędząca ku głowie Borubara wyhamowała w połowie drogi. Utraciwszy pęd zarysowała jedynie powierzchnię płyty twarzowej starego nie czyniąc mu poważnej krzywdy. Druga dłoń spalinowca nadal jednak trzymała go za kark a zimne szklane oczy wpatrywały się w niego przenikliwie. Bezruch ten trwał przez dłuższą chwilę aż wreszcie Borubar delikatnie ujął chwytakiem dławiące go ramię.

- Pozwól, że wytłumaczę ci co zaszło... - wystękał pojednawczo -...przyjacielu. - dodał, a zabrzmiało to nad wyraz sztucznie.