Rdzawiec-35 kroczył powoli po nieprzyjaznej powierzchni Mendola ciągnąć za sobą kontener wypełniony już w dwóch trzecich zebranymi szczątkami. Nie miał już dużej nadziei na zdobycie jakiegoś szczególnie cennego łupu i poważnie zastanawiał się nad powrotem do dziupli. Z drugiej strony, skoro juz straciło się tyle czasu na podróż z pasa Limb, to warto było jeszcze trochę się rozejrzeć. Szedł więc dalej zygzakiem, wypatrując złomu i starając się nie zgubić śladów dwóch robotów, które szły tędy niezbyt dawno. Jeden z tych śladów Rdzawiec-35 rozpoznawał bez trudu. Należał on do znanego w całym pasie Limb renegata Rogurixa. Drugi musiał natomiast należeć do jakiegoś sporego robota spalinowego, może jednego z licznych przygodnych kompanów Rogurixa. Rdzawiec liczył, że podążająć tym tropem trafi niebawem na kolejne zgruchotane resztki któregoś z mieszkańców Mendola. Jakoż nie zawiódł się - w pewnej chwili jego bystre detektory zlokalizowały w niewielkiej odległości spory kawałek metalu.
środa, 29 września 2010
niedziela, 12 września 2010
Koniec zimy na Mendolu
Nad Mendolem wstawało słońce. Odległy żar stopniowo spływał na skamieniałą powierzchnię niegościnnego księżyca. Drobne kryształki radonu topniały w bladych promieniach, nad ziemią, mieniąc się w słońcu, zaczynały unosić się żółtawe opary chloru.
Przemijała długa zima. Kończył się czas, kiedy stare roboty musiały zostawać zamknięte w swoich domach bo temperatura zamrażała ich smary i oleje, a i silne osobniki musiały być bardzo ostrożne aby nie ulec ciężkim awariom. Kończył się okres wytrącającej się parafiny, gasnących kotłów i pękających kabli.
Gdyby w ogóle kiedykolwiek można byłoby powiedzieć, że na Mendolu było życie, teraz mogłoby się ono przebudzić.
Zaczynało się krótkie mendolskie lato.
Subskrybuj:
Posty (Atom)