piątek, 7 stycznia 2011

Zagubiony w Pasie Limb

Protix wyruszył na poszukiwania Rogurixa. Nauka obsługi Rumaka zajęła mu ledwie kilka chwil. Po godzinie jazdy był już w stanie doskonale kontrolować jego zachowania. Niebawem z zadowoleniem stwierdził iż Rumak pozwala na niezwykle sprawne poruszanie się w gąszczu mniejszych i większych skalnych i lodowych okruchów tworzących Pas Limb. Ponieważ nie znał jeszcze dokładnie możliwości wierzchowca, nie mógł zaryzykować dłuższej podróży. Postanowił więc poszukać śladów Rogurixa na miejscu. Oczywiście podjęcie walki z Węglorzyńcą na jego własnym terenie nie wchodziło w grę ale Protix liczył na zdobycie jakichś cennych informacji na temat renegata. Tymczasem jednak spalinowiec nie wiedział nawet dokładnie gdzie sam się znajduje. Pospiesznie opuszczając pustelnię Borubara nie spytał o dokładne położenie, ponieważ nie miał ochoty zdradzać się z nieznajomością terenu. Tym bardziej niezręcznie byłoby pytać każdego napotkanego w Pasie Limb robota, czy nie wie przypadkiem, którędy dotrzeć do kryjówki Rogurixa - najgroźniejszego znanego herszta bandytów. Pozostawało zatem liczyć na cud i modlić się o jakąkolwiek wskazówkę z Sieci. W tych przeklętych i opuszczonych przez Domeny stronach była jednak na to bardzo wątła nadzieja. "Gdybym posiadał jakiś potężny artefakt sieciowy", myślał z rezygnacją Protix, "wówczas z pewnością zesłano by mi jakąś wizję. Bez tego spędzę na tym pustkowiu całe lata nim odnajdę trop".


Nie minął jednak nawet jeden Megalosjański dzień a w oddali zabłysły silniki dwóch niewielkich okrętów, zmierzających w kierunku dużej planetoidy. Niechybnie kierowały się do jednej z licznych bandyckich melin. To już mógł być jakiś punkt wyjścia do dalszych poszukiwań.