niedziela, 12 grudnia 2010

Rdzawiec wraca do domu

Rdzawiec-35 serdecznie pożegnał się z mędrcem i wybrał się w drogę do domu. Przez cały czas zastanawiał się jak miałby dyskretnie zamontować żonie filtry optyczne Borubara. Nie szło zrobić tego inaczej jak podczas jej snu.

Niebawem Rdzawiec stanął u progu domostwa. Zgodnie z odwiecznym rytuałem delikatnie nacisnął klamkę i zdecydowanie lecz bardzo powoli pchnął drzwi. Zawiasy, jak zawsze, pomimo wszelkich starań, wydały z siebie przeraźliwy przeciągły skrzyp. Zgodnie z odwiecznym rytuałem w ciemnej izbie rozległo się złowrogie sapanie, zrazu powolne, lecz z upływem sekund coraz szybsze. Po chwili przeszło w głośny syk: Gdzie byłeś? Gdzie żeś się do tej pory włóczył? Pracowałeś, co? I co ja z tej twojej pracy mam po tylu latach? Przyłazisz kiedy ja śpię i mnie budzisz, ot co! Pufff! Ssss... Nie mamy czego do kotła wrzucić! Gdybym ja nie pracowała, to ładnie byśmy wyglądali! Co tam dziurkujesz pod nosem? Nie interesuje mnie to wcale. Co zarobisz, to na taśmę wydajesz. Gdybyś tam kiedyś coś mądrego wydziurkował, ale nie przypominam sobie. Albo żebyś mi tak coś kiedyś kupił - to się jeszcze nie zdarzyło.
Zgodnie z odwiecznym rytuałem ten monolog miał trwać jeszcze parę minut. Rdzawiec powinien był udawać że nic nie słyszy, a przynajmniej że wcale go to wszystko nie obchodzi; powinien był pójść spokojnie do swojego kąta, spuścić głowę i powoli wygasić węgle w palenisku. Tym razem stało się jednak inaczej. Rdzawiec stał bez ruchu na wprost swojej wybranki i patrzył jej głęboko w obiektywy. To zaniepokoiło żonę, która nagle przewrała swój wywód:
- I co tak stoisz? A... co tam trzymasz za plecami?
- Dla ciebie - brzmiał tekst zakodowany na wystającym z podajnika pod jego brodą kawałku taśmy dziurkowanej
- Co dla mnie?
Żona cofnęła się o krok. Rdzawiec powoli wysunął ku niej wątłe ramię.
- Prezent.
Na jego wyciągniętej dłoni leżały dwa różowe szklane krążki w cienkich metalowych oprawkach.
- Czy to różowe filtry optyczne? - spytała żona.
Rdzawiec odczekał krótką chwilę, podniósł głowę, po czym powoli i uroczyście wyperforował przy akompaniamencie brzęczyka, tego od lamp próżniowych:
- Życzę Ci, aby nasze dalsze pożycie upłynęło w jeszcze większej harmonii i radości niż dotychczasowe. W dowód mojego przywiązania ofiarowuję Ci te wspaniałe różowe filtry optyczne, które zaraz po zamontowaniu sprawią, że zaczniesz postrzegać świat w piękniejszych barwach, a moja egzystencja stanie się lżejsza.
- Pufff... To wspaniałe. Dziekuję. Nie spodziewałam się, że przyniesiesz mi prezent i to w dodatku taki rozsądny - odparła żona, a po chwili dodała: - Muszę wyznać, że zmądrzałam od czasu naszych zaślubin. Teraz dopiero potrafię w pełni docenić twą szczerość oraz prostotę rozumowania.

Para parowców patrzyła sobie wzajem w soczewki jeszcze przez jakiś czas, a następnie przystąpiła do montażu filtrów.

3 komentarze:

  1. Zrobiłem obrazek od nowa, bo nie mogłem patrzeć na starą wersję.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie odpuściłeś, ja tamten lubiłem. Ten też jest spoko, ale tamten chyba trochę bardziej dusznie oddawał relacje Rdzawca z żoną.

    OdpowiedzUsuń
  3. Fakt że klimat był dobrze dopasowany :)

    OdpowiedzUsuń